Wiele firm, w nadziei na szybki zysk, próbuje ominąć cła antydumpingowe nałożone przez UE na moduły krystaliczne z Chin. Naraża przy tym nie tylko siebie, ale także swoich klientów na poważne konsekwencje prawne. Bo odpowiedzialność karna za omijanie ceł antydumpingowych spoczywa nie tylko na nieuczciwych importerach, ale także na odbiorcach towaru i to nie zależnie od tego, czy kupują przemycone panele świadomie czy też nieświadomie. To przestępstwo traktowane jest tak samo jak np. zakup przemycanego paliwa.

Od ofert nieuczciwie sprowadzanych paneli PV aż roi się na portalach aukcyjnych i branżowych. Sprzedawcy zapytani o niską cenę, odpowiadają, że towar przez nich oferowany pochodzi z Malezji, Tajlandii, Korei, Wietnamu itp. i dlatego są tańszy. Nie dajmy się jednak zwieść takim wyjaśnieniom, bo najczęściej kraje te służą jedynie do reimportu chińskich produktów. Dla laika proceder jest trudny do wyśledzenia, ale śledczy nie mają już z tym najmniejszego problemu. Jak więc ustrzec się przed udziałem w przestępstwie?

Unikajmy zakupu po wyjątkowo okazyjnych cenach i żądajmy od sprzedawcy okazania świadectwa pochodzenia (ang. certificate of origin) modułów oraz ogniw. Brak takiego dokumentu z pewnością będzie oznaczać oszustwo. Z kolei, jeżeli importer przedstawi sfałszowany dokument bierze na siebie dodatkową odpowiedzialność za fałszerstwo. Powinniśmy także sprawdzić certyfikaty ICE, CE (czy zostały wydane na firmę chińską czy na spółkę córkę zlokalizowaną poza Chinami), gdzie jest zlokalizowana rzekoma fabryka modułów czy posiada jakieś certyfikaty jak np. ISO. Upewnijmy się, że otrzymamy dokumenty wywozowe dla modułów i ogniw, które jasno wskazują, że opuściły one kraj inny niż Chiny i nie były one wyeksportowane z magazynu wolnocłowego. Możemy też poprosić sprzedawcę o pisemne oświadczenie, że moduły nie pochodzą z Chin i nie zostały jedynie przeładowywane w kraju wywozu celem ominięcia ceł antydumpingowych.