Kiedy budujemy energooszczędnie, zaczynamy myśleć nie tylko o tym, gdzie zlokalizować kotłownię albo jaki kupić piec. Zaczynamy zastanawiać się przede wszystkim nad tym, jak wykorzystać niekonwencjonalne źródła energii. I czy korzystanie z nich to wciąż ekstrawagancja, czy już absolutna konieczność?
Nie od dziś wiadomo przecież, że energię czerpać można nie tylko ze spalania węgla, drewna, gazu czy oleju. Wystarczy tylko sięgnąć, a możemy ją brać za darmo z wiatru, ze słońca, czy też wprost z ziemi. Pisałam już, że u mnie z fizyką na bakier i to może usprawiedliwia mój pierwszy odruch: Super! - pomyślałam. - Darmowa energia i do tego całkiem ekologiczna? Idziemy w to! - wykrzyknęłam. Jednak rozsądek kazał mi się przez chwilę zastanowić – czy energia niekonwencjonalna zawsze, każdemu i do wszystkiego się opłaca? Odpowiedź brzmi: niestety nie. Tym niemniej w trosce o środowisko naturalne i przyszłość (choć to brzmi szumnie) naszych dzieci powinniśmy się zastanowić, kiedy się opłaca, by jednak ten świat pozostawić po sobie w jakim takim stanie.
Przydomowy wiatrak
Najpierw oszacujmy, czy opłaca nam się własna elektrownia wiatrowa. Idealnie może zdać egzamin jako dodatkowe źródło energii, które w pewnym stopniu uniezależni nas od sieci. Elektrownia wiatrowa może działać praktycznie wszędzie, o ile postawimy ją 6 m. powyżej najwyższej przeszkody dla wiatru. Profesjonalne wiatraki są jednak wciąż bardzo drogie, dlatego warto rozważyć wybudowanie go we własnym zakresie. Energię elektryczną wyprodukowaną przez przydomowy wiatrak najlepiej wykorzystywać do ogrzewania wody użytkowej w podgrzewaczu elektrycznym lub do dogrzewania pomieszczeń.
Eksploatacja turbiny wiatrowej jest praktycznie darmowa i bezobsługowa, a turbina może pracować nawet 25 lat. Energię wytworzoną przez nasz wiatrak można magazynować bezpośrednio w buforze lub zbiorniku na ciepłą wodę użytkową za pomocą grzałki lub wykorzystując akumulatory.
Ile energii może wytworzyć turbina? Taką ilość energii elektrycznej, jaka odpowiada od 10 do 20% iloczynu mocy nominalnej wiatraka oraz liczby godzin w ciągu roku (24 h x 365 dni). Nie jest to, niestety, zbyt wiele, ale jeśli połączymy pozyskiwanie energii z wiatru oraz ze słońca, może się okazać, że korzystać będziemy tylko z odnawialnych źródeł energii.
Co nam da Słońce?
Być może dla wielu osób jest to oczywiste, dla mnie nie było, dlatego napiszę to prosto: prąd elektryczny ze słońca czerpiemy za pomocą baterii słonecznych, czyli fachowo mówiąc: ogniw fotowoltaicznych, zaś do uzyskania ciepła służą nam kolektory słoneczne, czyli popularne solary.
W domu jednorodzinnym najbardziej opłaca nam się montaż solarów, które wykorzystamy do podgrzewania ciepłej wody użytkowej. Instalacja sprawdza się zwłaszcza od kwietnia do września, ale zimą także możemy mieć ciepłą wodę dzięki kolektorom. Na osobę powinno przypadać półtora metra kwadratowego kolektora płaskiego. Łatwo więc policzyć, że czteroosobowa rodzina, taka jak moja, potrzebuje kolektorów słonecznych (płaskich) o powierzchni 6 m². Kolektory opłacają się zwłaszcza tam, gdzie trzeba latem rozpalać piec, by uzyskać ciepłą wodę.
Baterie słoneczne przetwarzają światło Słońca w energię elektryczną. Energia elektryczna wytwarzana w ogniwach fotowoltaicznych może bezpośrednio zasilać odbiorniki prądu stałego albo po przetworzeniu w inwerterze - odbiorniki prądu przemiennego. Można ją też magazynować w baterii akumulatorów i czerpać wtedy, gdy jest potrzebna. Niestety, ogniwa fotowoltaiczne są dość drogie. W tej chwili wymagają ogromnych nakładów finansowych, a nadmiaru energii nie można odsprzedawać do sieci. To jednak musi się zmienić w najbliższym czasie. Dlatego z niecierpliwością czekamy na nową ustawę o OZE.
Na razie z konkretną pomocą przychodzi NFOŚiGW – uruchamiając program Prosument, którego celem jest wsparcie inwestycji w odnawialne źródła produkcji energii elektrycznej. Mogą z niego korzystać osoby fizyczne, wspólnoty i spółdzielnie – może i mnie się uda?